Nie ukrywam i nigdy nie ukrywałam, że chcę być prawnikiem nowoczesnym.
Cóż to według mnie oznacza? Z pewnością współpracę z Klientem w oparciu o nowe technologie, ale przede wszystkim bytność w Internecie, na wielu płaszczyznach, w tym social mediach.
Z tego właśnie względu pojęcia marketing prawniczy, blogowanie prawników i prawnicze webinary nie są mi obce.
Z radością obserwuję coraz większą część moich Kolegów z różnych zawodów prawniczych, który aktywni są w blogosferze. Widzę obecność pomocnych publikacji nt. blogów prawniczych, które bez wątpienia działalność tę ułatwiają. (Polecam wszystkim np. Pamiętnik adwokata – Rafała Chmielewskiego).
Nie ukrywam, że z punktu widzenia osoby, która prowadzi trzy blogi cieszy mnie ta aktywność, bo świadczy to bez wątpienia o tym, że coraz większa grupa prawników ma świadomość możliwości, jakie daje blogowanie i funkcjonowanie w Internecie, a co równie ważne, że ja sama idę z moimi aktywnościami w dobrym kierunku.
Niestety mam jedno „ale”.
Tworząc swoje treści nigdy nie naruszam jednej, według mnie, złotej zasady – jako adwokat nie umniejszam kompetencjom moim kolegom z innych grup zawodowych.
Nie jest dla mnie istotne, że ktoś jest radcą prawnym, czy rzecznikiem patentowym, podczas gdy ja dzierżę tytuł adwokata. Nie wskazuję i nie badam statystyk, ilu moich kolegów z branż innego koloru „położyło” sprawy z dziedziny, którą się zajmuję.
Szanuję wszystkich. I „zielonych” i „niebieskich” i tych bez togi. Każdy z nas ciężko zarabia na przysłowiowy chleb i w każdym naszym zacnym towarzystwie są zarówno orły, jak i wróble. Geniusze i partacze. Prawnicy wybitni i Ci trochę słabsi.
Chwalmy się zatem swoimi kompetencjami, sukcesami i dokonaniami.
Jestem jak najbardziej za. Chętnie doszkalam się czytając blogi moich kolegów zawodowych.
Mam tylko jedną prośbę do kolegów z innych branż. Nie starajmy się budować naszej pozycji w oparciu o to, że statystyki pokazują, że jeden zawód robi pewne sprawy gorzej, niż nasz. Klasyk bowiem mawiał, że jest kłamstwo, wielkie kłamstwo i statystyka.
Proszę nie zrozumieć mnie źle – jestem za specjalizacją i to nawet bardzo wąską. Uważam, że specjalizacja w naszym zawodzie to przyszłość. Jednak może niech każdy sam decyduje, w czym chce się specjalizować, a rynek to pozytywnie, (bądź negatywnie) zweryfikuje. Jako koledzy zawodowi, nawet z innych korporacji nie musimy tego robić. Bo chyba nie o to w tym wszystkim chodzi.
A takie porównywanie się dla mnie osobiście doesn’t look good. Sorry.