Urodziny to zawsze czas refleksji. Nad tym, co było, co będzie i co jest.
Czas podsumowań. Co udało się zrobić, co jeszcze przede mną. Na co jeszcze za wcześnie, a na co już niestety za późno.
W tym roku urodziny spędzam w podróży. Siedzę właśnie w Berlinie, piję kawę i wreszcie mam czas, żeby pomyśleć.
Zawsze tyle się dzieje, że na codzień brakuje refleksji nad sobą, nad pracą i nad życiem.
To błąd, bo taka bezrefleksyjna gonitwa prowadzi donikąd.
Skoro już biegniemy, to warto wiedzieć po co i dlaczego. I najważniejsze, w którym kierunku. W innym razie przebiegniemy życie aż do śmierci bez sensu, a jednak warto, żeby miało ono sens.
Dla jednych sensem w życiu jest praca, dla drugich rodzina, dla jeszcze innych zabawa, czy podróże.
A jaki sens życie ma dla Was? Chętnie się dowiem :).
Dla mnie sens życia można, trzeba, należy (*niepotrzebne skreślić 🙂 znajdować w momentach, bo to właśnie one spinają nasze życie w całość i budują piękne wspomnienia.
Ten moment, jakże rzadki dla wielu, wyłączyć telefon i mieć wszystko „w nosie”. Ten moment patrzenia na Świat własnymi oczami, nie przez aparat Iphone, ten moment, w którym znajdujemy czas na jazdę na rowerze. Na leżenie na trawie. Na czytanie oldschoolowej książki. Na patrzenie w oczy.
Ostatnio dużo się u mnie działo. I zawodowo i prywatnie. I teraz, w dniu swoich urodzin, stwierdzam – jest super!
Czego i Wam z całego serca życzę. Żeby było super.