Dziś chciałabym dotknąć choć tematu, który od jakiegoś czasu przewija się w mediach i środowisku, zarówno prawniczym, jak i kobiecym.
Pani Adwokat, czy Adwokatka?
Nie jest to wątpliwość taka, jak w przypadku „Sędzia, czy Sędzina” (ta druga to FYI zdecydowanie żona sędziego, a nie kobieta wykonująca ten zawód).
Nie zamierzam pisać o żonie adwokata, tylko o kobiecie wykonującej ten zawód. Zawód ciężki i odpowiedzialny, a w przypadku kobiet dodatkowo trudny z uwagi na płeć-na szczęście tylko czasem. Przynajmniej z mojego punktu widzenia (chętnie poznam inne).
Podniesiesz głos-jesteś histeryczką. Mówisz cicho-jesteś zahukana. I tak źle i tak niedobrze.
Mężczyznom, nie tylko adwokatom, ale w ogóle nikt nie zarzuca zespołu PMS (wszyscy wiedzą o co chodzi), gdy się po prostu wkurzą! A kobietom tak! Niestety :(.
Ci co mnie znają wiedzą, że jestem dość temperamentną osobą-nie żebym się żaliła, bo czuję się z tym rewelacyjnie. Mam 1000000000 pomysłów na minutę i mogę tylko ubolewać nad tym, że mając jedno życie nie zdołam ich wszystkich wcielić w życie (choć… Kto wie?;).
Temperamentną i z charakterem. Umiejącą tupnąć nogą i walczyć o swoje.
Zdaję sobie jednak sprawę, że nie wszyscy są tacy. Nie wszystkie kobiety, nie wszyscy mężczyźni, nie wszyscy ludzie in general. I na szczęście! Każdy jest jakiś i świetnie, bo różnorodność to coś, co uwielbiam-w życiu, w modzie, na Świecie!
I niech każdy będzie taki, jaki chce.
Ale co w sytuacji, jeżeli ktoś chce, ale nie może? Nie może z uwagi na płeć na przykład? Osobiście taką sytuację uważam za zwykłe świństwo.
Ktoś chce być traktowany poważnie, a mówi się do niego per „Kotku” (wiem może niektórym trudno w to uwierzyć, ale można sobie tego nie życzyć-można w ogóle też kotów nie lubić).
Pamiętam jak wiele lat temu, na początku mojej zawodowej kariery, jeden z moich starszych kolegów przedstawiał mnie BARDZO znanej i wpływowej osobie, z którą miałam przyjemność współpracować już przez jakiś czas-do tego momentu jednak tylko mailowo.
Zostałam przedstawiona tak. Uwaga! Cytuję: „Ładna ta nasza Pani Mecenas, prawda?”
Pamiętam to jak dziś. Spojrzałam się na Pana Ministra, on spojrzał na mnie i dodał: „I kompetentna”. Mężczyzna z klasą, której zabrakło mojemu koledze.
I wierzcie mi-kobiety, w każdym zawodzie mają tak cały czas. Wiem, że lepiej być ładną, niż sympatyczną i byłabym hipokrytką, gdybym powiedziała, że uroda nie pomaga. Owszem pomaga. Tyle, że ja w pracy wolę być ani ładna, ani sympatyczna, tylko kompetentna.
Wracając do Adwokatki. To kim ona jest? Kobietą wykonującą zawód adwokata, czy teczką? I czy „ukobiecanie” nazw zawodów typowo męskich z nazwy ma sens?
IMHO, ja osobiście nie mam z tym problemu, żeby być Panią Adwokat (chociaż Pani Mecenas brzmi wyjątkowo miło dla ucha:), ale patrząc głębiej uważam, że TAK-ma to sens.
Ma sens z tego choćby powodu, żeby zwrócić uwagę na rolę i traktowanie kobiet w biznesie.
I nie chodzi o to, żeby udawać, że kobiety są nieatrakcyjne. Nie o to też, że kobiety nagle chcą być rozczochranymi „chłopczycami” w krótkich włosach, bez makijażu i obcasów.
Chodzi o to, żeby mężczyźni zdali sobie sprawę z tego, że przez to, że jesteśmy naprawdę dobre w tym, co robimy ta damska „końcówka” po prostu nam się należy. Tak, jak Panom należy się „męska”.
I może na razie ta Adwokatka nieco śmieszy, czy bulwersuje. Śmieszy tak, jak kiedyś śmieszyła kobieta w spodniach, albo bulwersuje, jak kiedyś kobieta w bikini.
Czy teraz też? Nie? Więc w czym problem? Czy nie żyjemy w wolnym, nowoczesnym i tolerancyjnym kraju?
Jeżeli chcę być Adwokatką-to będę i proszę innych o uszanowanie mojej woli.
Aż tyle? Tylko tyle.