Ostatnio przeczytałam, że: „Samodyscyplina to umiejętność zrobienia tego, co się powinno, wtedy kiedy się powinno to zrobić, niezależnie od tego, czy ma się na to ochotę, czy nie”.
Boże-tylko dlaczego to takie ciężkie czasami…czasami nawet częściej, niż czasami 😉 ?! :(.
Kto z Was nie zna powiedzenia: „Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce”.
No i raz się chce, a raz nie. Prawda objawiona ;).
Według mnie pracuję normalnie. Statystycznie. Według moich bliskich i przyjaciół zdecydowanie za dużo!!!
Ale cóż zrobić, kiedy do prowadzenia mam kancelarię, szkolenia, czasem jakiś artykulik i po drodze jeszcze z 10000000 nowych pomysłów, z których jeden właśnie bardzo mocno się teraz krystalizuje? ;).
W końcu pracuję dla kreatywnych. To sama też jestem kreatywna! ;). Pracuję więc dużo, długo i często, najczęściej z prawdziwą radością, tą pozytywną zajawką, po prostu chce mi się :).
Jak wygląda praca w branży kreatywnej pewnie większość z Was wie.
Ale jak wygląda „kreatywny” wypoczynek?
No z tym już trochę gorzej. Ciężko jest bowiem wypoczywać od pracy, którą człowiek naprawdę się „jara”.
No ale wypoczywać trzeba. Czy potrafię? Nie wiem. W każdym razie-staram się :).
Przewrotnie powiem tak-samodyscyplina w wypoczynku-to dopiero wyzwanie!
Tylko czy naprawdę potrzebny jest nam w życiu kolejny challenge, goal, czy inny task do zaliczenia? Czy naprawdę musimy się samodyscyplinować, żeby odpocząć?
Życzyłabym wszystkim, nie samodyscypliny w wypoczynku, bo byłyby to raczej słabe życzenia, ale radości z relaksu, z czasu wolnego od stresów, chwili z bliskimi-nawet, gdyby naprawdę miała trwać chwilę.
Jak to zrobić? Radzę zostawić telefon w domu i wyjść na spacer do ogrodu, parku, lasu, nad wodę, nad morze, albo nawet na balkon-najlepiej za rękę z kimś, kto też zostawił telefon w domu ;).
Po prostu nie dajmy się zarobić!