No i stało się.
Jestem chora…:(.
Moment nieuwagi i z dnia na dzień stałam się pociągająca jak nigdy! ;).
No tak. Chociaż poczucie humoru mnie nie opuszcza…
Good news jest taki, że sama sobie jestem szefem, więc „jestem szefie” mogę powiedzieć z satysfakcją do lustra…bad news natomiast jest taki, że „robota” sama się nie zrobi :(…
I tak…niby leżę w łóżku i jest cool – nie muszę wychodzić i oglądać naszej pięknej, polskiej jesieni (to żart oczywiście patrząc na to co się dzieje za oknem), nie muszę się malować i stroić (hurrra!!!), a z drugiej strony pomimo tego że czuję się co tu kryć…nędznie, muszę pracować i jeszcze przy tej pracy myśleć, co przy zatkanym nosie, gigantycznym bólu gardła, głowy i nieustannym kichaniu nie jest łatwe….
Eh…zachciało mi się być self – employed…
Przy życiu jednak trzyma mnie myśl, że może nie jest tak najgorzej – leżę w swoim łóżku, pracuję w swoim (dziś żółwim, ale ciągle swoim), tempie i mam najbardziej wyrozumiałego szefa na Świecie! ;).
A zatem..
Miłego dnia dla wszystkich, tych chorych i pracujących w korporacjach też :).