Niejedno ma imię.
To na pewno.
Dla niektórych sukcesem będzie wcześniejsze wyjście z pracy, dla niektórych kasa, dla innych jeszcze wygrana sprawa w sądzie, czy też w totolotka.
Zastanawiam się, czym dla mnie jest sukces zawodowy. Czy go kiedyś osiągnę, a może już go mam?
Sukcesem jest dla mnie bycie sobie sterem, żeglarzem i okrętem, czyli samodzielność.
Niezależne podejmowanie decyzji, za które sama się będę rozliczać.
To też poczucie odpowiedzialności za rzeczy, które robię i chyba przede wszystkim dyscypliny, żeby to wszystko ogarnąć i dotrzymywać tzw. dedlajnów.
Największym jednak sukcesem jest dla mnie zmieścić te wszystkie ciekawe rzeczy w 24 h, które liczy sobie doba!
A mam tylko jedno życie…niestety.
Na szczęście, gdy tylko sobie o tym przypominam pojawia mi się jedna fantastyczna myśl, która natychmiast mówi mi, co powinnam robić.
„Trzeba żyć! Jest później, niż nam się wydaje!”.
Dokładnie tak. Nic dodać. Nic ująć.