Dopadła i mnie. I przez cały styczeń nie napisałam ani jednego artykułu. Nic. Zero. Null.
Początkowo zaniepokoiłam się, potem zganiłam siebie za swoje „lenistwo”, próbowałam poczytać motywujące teksty i artykuły – w stylu – „każdy dzień decyduje o Twoim sukcesie”. A finalnie po prostu odpuściłam.
I to odpuszczenie chyba wyszło mi na dobre ;).
Nie wiem, jak to działa u Was, ale u mnie zmuszanie się do robienia czegokolwiek na siłę po prostu nie działa. Ba! Przynosi dokładnie odwrotny skutek – choćbym nie wiem, jak próbowała, to i tak moje wewnętrzne „ja” mówi mi NIE!
I chyba przez tę „walkę” nauczyłam się słuchać mojego wewnętrznego głosu. Jak mówi nie to nie ;). Nic na siłę. „Daj sobie spokój, odpocznij, nikt nie umrze, jak zwolnisz, spójrz na siebie z boku – to pozwala zobaczyć więcej. Czy na pewno to co robisz ma sens, a może warto coś zmienić”?
Lubię czasem zastanowić się nad tym, gdzie jestem i co robię. Początek roku na pewno sprzyja takim refleksjom.
Lubię pomyśleć o tym, czy każdy projekt, każda współpraca, każdy pomysł ma sens. Czy jest mi OK z moim otoczeniem – z moimi bliskimi, przyjaciółmi, znajomymi i współpracownikami.
Lubię pomyśleć o sobie i o tym klasycznym „quo vadis”. No bo jeżeli ja sama nie wiem dokąd zmierzam, to kto ma wiedzieć? ;).
Życzę Wam słuchania swojego „ja”, zakrzyczanego niejednokrotnie przez tłum, w którym żyjemy, przez pracę i pogoń za pieniądzem, czy też przez trudnego klienta.
Życzę Wam chwili odpoczynku.
I życzę Wam wewnętrznego spokoju. Ja nad swoim ciągle pracuję ;).
Miłego weekendu!