Balans. W życiu. W przyrodzie. Wszędzie.
Potrzebny chyba po to, żeby mi woda sodowa nie uderzyła do głowy.
Wiem, że po każdym sukcesie musi zdarzyć się coś przykrego, żeby bilans wyszedł na zero.
Dziękuję za niego.
Dzięki niemu nie podchodzę bezrefleksyjnie do życia i zawsze się zastanawiam, po co coś się zdarzyło. Czego miało mnie nauczyć. Jakie wnioski powinnam wyciągnąć z sytuacji – zachowania swojego i innych.
Nie jest to łatwe, ale czy ktoś mówił, że będzie?
Uczę się stale, szybko, całe życie…co mi da ta nauka?
Większe zaufanie do siebie i swoich decyzji… Mniejsze do innych ludzi. Nawet tych z pozoru bliskich.
Zasada ograniczonego zaufania sprawdza się jak widać dobrze nie tylko na drodze.
Czasem warto pamiętać, że tak naprawdę można być pewnym tylko siebie… choć i to nie zawsze.
Skoro zatem do końca nie można wierzyć nawet sobie, to jak można pokładać nadzieję w innych?
Interesujące.