Jak to jest z wymówkami?
Po prostu je kochamy! Tak, jak kochamy siebie. Któż bardziej pochyli się nad naszym losem, niż my sami-kto bardziej zapłacze nad tym, jak nam ciężko? (rodziców nie liczę;).
A że nam ciężko, mamy ciężką pracę, ciężkie życie i w ogóle globalnie jest ciężko, tym łatwiej szukać nam wymówek, żeby czegoś nie robić.
Nie mam czasu i siły, żeby: posprzątać, poćwiczyć, spotkać się ze znajomymi, pouczyć się kolejnego języka obcego, poczytać, wyjechać, pójść na kurs tańca, do kina, na basen, zmienić swego życia (do koloru-do wyboru).
Czy naprawdę tak jest?
Myślę, że wszystko zależy wyłącznie od Nas samych.
Postawmy sprawę jasno. To, że czegoś nie robimy wynika z faktu, że tak naprawdę nie chcemy tego zrobić.
A to z czego wynika?
Może z lenistwa, może lęku, czy też niechęci opuszczenia tzw. „strefy komfortu”.
Może warto zostać w swoim małym Świecie i narzekać, albo marzyć o tym, co by było gdyby?
Nie. Nie warto.
Warto działać, robić rzeczy nowe, ciekawe, które nas wzbogacają i zmieniają.
Nie warto tracić czasu na pierdoły, bezsensowne nicnierobienie, czy oglądanie programów, czy seriali, które nie rozwijają tylko ogłupiają.
Nie warto tracić czasu w ogóle.
Nie bez kozery ktoś kiedyś powiedział, że trzeba żyć – jest później, niż się wydaje!
A zatem, kiedy następnym razem, gdy znowu usiądziesz np. przed telewizorem i sięgniesz po pilota, zastanów się, czy to jest właśnie to życie, którym chcesz żyć.
W końcu chyba masz jedno życie…czy nie?