Bycie szczerym jest ciężkie…fakt.
Bycie odpornym na krytykę też…nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo.
Niezrozumienie jednak budzi u mnie zjawisko celowego wystawiania się na krytykę, np. poprzez publiczne wyrażanie swoich opinii, a następnie nieumiejętne sobie z nią radzenie.
Ostatnio skomentowałam post jednej z blogerek, która na siłę szukała rozgłosu – mój wpis był trochę krytyczny, ale rzeczowy (powołałam się na fakt bycia adwokatem), był zaproszeniem do polemiki, wymiany poglądów, liczyłam na to, że będę miała okazję podyskutować nt. mojej ukochanej branży mody, przedstawić, czy też rozwinąć swój pogląd, poznać czyjąś odmienną opinię, dowiedzieć się czegoś nowego…
Niestety nic bardziej mylnego.
Mój wpis został przez Panią blogerkę brutalnie skasowany, a biedna ja jednym „klikiem” wysłana na Berdyczów, drzewo,czy gdzie kto woli…
No przykre to…z jednej strony tyyyyle zawsze mamy do powiedzenia, a z drugiej…jak już się nadarza okazja to w sumie okazuje się, że nic ciekawego niestety i zamiast się wysilić intelektualnie wolimy nacisnąć „delete” i problem z głowy…
Tylko czy aby na pewno?
Czy naprawdę nie lepiej nauczyć się w końcu rozmawiać…nawet z kimś o odmiennych poglądach…
Tak…z kimś takim w szczególności…
Jak myślisz?