Kiedy myślicie o wakacjach to o czym tak dokładnie?
Ja o przysłowiowym świętym spokoju najczęściej. Potem jednak z reguły zaczynam się zastanawiać, co to w praktyce oznacza.
Lubię ciepło – podejrzewam, że jak większość z nas, więc w pierwszej kolejności myślę o tym, żeby jechać tam, gdzie jest słońce. Oczywiście najlepiej, gdy temu ukochanemu przeze mnie słońcu towarzyszy też piasek i morze ;).
No i mamy komplet! Ok, tylko co dalej? Czy mój święty spokój to leżenie na leżaku i opalanie się? Czy może jednak coś więcej?
No dobrze. Jednak coś więcej ;).
Nie jestem dobra w planowaniu wyjazdu, ale znam kogoś, kto robi to fantastycznie, a ja cieszę się, że mogę z nim jeździć. Zatem na leżakowaniu moje wakacje się nie kończą ;).
Siedzimy zatem i planujemy (w zasadzie ja siedzę i słucham) i po chwili szeroko otwierają mi się oczy, jak wiele aktywności można zmieścić w tych 2 tygodniach nie męcząc się przy tym zbytnio (w końcu przecież jadę na urlop, nie obóz kondycyjny ;).
Uchylając rąbka tajemnicy, leżakowanie oczywiście będzie, ale w przerwach trochę SUP, trochę pójścia w dzicz, trochę jogi, medytacji i SPA. Już mi się podoba! Podoba mi się, że robimy sobie taką naszą wewnętrzną road map i tylko od nas zależy, czy będziemy się jej trzymać czy nie.
Domyślacie się o jakiej destynacji myślę tym razem? Na pewno będzie ciepło, smacznie i daleko ;).
Czy uda nam się to wszystko ogarnąć? To chyba zależy już wyłącznie od nas!
A jak u Was wygląda planowanie wakacji? Czy w ogóle coś planujecie? Czy chcielibyście tak podróżować? A może już to robicie? Czy planujecie sami, czy zdajecie się na biuro podróży, rekomendacje z netu, czy znajomych, czy też po prostu idziecie na żywioł?
Dajcie znać, bo temat podróży będzie u mnie wracał jeszcze nieraz i chętnie posłucham o Waszych planach, pomysłach i destynacjach.