To był ciężki tydzień. I nie chodzi mi bynajmniej o to, że miałam dużo pracy. Pojęcie „dużo pracy” jest bowiem względne. Uważam, że każda kobieta ma dużo pracy, przez to, że oprócz spraw zawodowych z reguły ogarnia także, tzw. „dom”.
Jako przedsiębiorczyni przyzwyczajona jestem do tego, że mam wiele różnych zadań – oprócz pracy merytorycznej jako prawniczka, mam też do ogarnięcia biznes development, marketing i ogóle budowanie wizji kancelarii – czyli – ni mniej, ni więcej – prowadzenie firmy, po prostu.
Oprócz tego jestem Mamą. Od dwóch lat, więc temat jest dla mnie relatywnie nowy :).
I w tym tygodniu nie było z nami naszej wspaniałej Niani. Big deal powiecie? No właśnie, że BIG! Szczególnie jak się pracuje z domu.
I z jednej strony oczywiście musisz (albo lepiej: chcesz) być full profeska i dowozić dealiny plus oczywiście dobrze prezentować się podczas videokonferencji. Ale z drugiej, Twoje dziecko Cię potrzebuje. Szuka Twojej uwagi, chce się bawić, przytulić, razem poskakać. I co teraz?
Nie wiem, czy wpadł Wam w ręce taki filmik, w którym mężczyzna (ojciec), podczas komentowania czegoś, zdaje się w BBC nadawał z domu i nagle do pokoju wpadło mu dziecko, potem drugie i dzieciaki te zaczęły rozrabiać w tle. Ojciec nieudolnie zaczął odpychać jednego malucha (z marnym jak się domyślasz skutkiem). Na koniec do pokoju wpadła matka dzieci i czołgając się (tak czołgając!) po podłodze, co było widoczne podczas tej transmisji, dosłownie wypchnęła te dzieci z pokoju.
Hmmm, nigdy nie występowałam w BBC na żywo i może nie wiem, jaki to stres, ale chyba ograłabym to inaczej. Szczerze to nawet kilka razy już ograłam. Jak moja Córeczka wpada do pokoju to mam dwa wyjścia. Próbować wyprowadzać ją z pokoju, co na pewno skończy się krzykiem i głośnym płaczem „Mamuuuuusiu” (tak właśnie u nas wygląda bunt dwulatki), albo wziąć ją na kolana i przytulić, ewentualnie przeprosić na chwilę mojego rozmówcę, wyłączyć kamerkę i/albo głos i uspokoić dziecko.
Zdecydowanie wybieram to drugie.
Zastanawiam się jednak, czy to profesjonalne. I gniecie mnie to trochę, bo nie chciałabym wywoływać wrażenia, że nie panuję nad tym, co się wokół mnie dzieje. Czy to dobre wizerunkowo dla mnie – zawodowca?
Zastanawiam się jakie jest Twoje zdanie na ten temat.
Z drugiej strony tyle się pisze o autentyczności. To więc tak właśnie wygląda moje życie. Czasem Niania zachoruje, czasem dziecko jest głośno, w końcu jestem aż i tylko człowiekiem.
Daj znać, jak to wygląda u Ciebie. Masz podobne dylematy?
P.S. Póki co Klienci podczas kilku takich sytuacji, które się wydarzyły, gdzie moja Córka stawała się nagle uczestniczką rozmowy, wykazywali się dużym zrozumieniem, za co im z tego miejsca bardzo dziękuję.
Magda.