Nowy Rok już za nami. Nowe plany, postanowienia, marzenia, projekty, realizacje.
Biorę się z nimi za bary i wśród wielu moich noworocznych postanowień mam jedno – więcej czytać. Czytać: biografie (moje ukochane), poradniki i inne, które mnie wzbogacą, zainspirują, dodadzą skrzydeł i skierują na odpowiednie tory.
Mam taką jedną właśnie przed sobą, którą czytam powoli (bo boję się, że za szybko skończę) i która już mnie inspiruje.
„Pamiętnik adwokata”. Piękny tytuł i treść potrzebna każdemu prawnikowi bez wyjątku.
Publikacja motywująca (przynajmniej mnie) i obalająca mity nt. blogów i obecności w social mediach, z którymi sama muszę mierzyć się na codzień.
Do mitów wskazanych przez autora – Rafała Chmielewskiego, z którymi rozprawia się bardzo sprawnie i przekonująco, dodałabym jeszcze jeden – że prowadząc bloga, pisząc i będąc obecną w social mediach wywołuję u Klientów wrażenie, że nie pracuję i nic innego nie robię, tylko siedzę w „Internetach”.
Z takim zarzutem spotkałam się ostatnio i zdumiałam się okrutnie, bo „sprzedał” mi go kolega po fachu.
A zatem śpiesząc z wyjaśnieniem.
Czy jestem adwokatem – bloggerem? Staram się.
Czy lubię pisać? Bardzo.
Czy mi to wychodzi? Jestem pozytywnie zbudowana.
Czy zajmuje mi to dużo czasu? Nie, gdyż dobrze nim gospodaruję (a przynajmniej staram się).
Czy mam Klientów? Tak i coraz więcej z nich przyznaje, że mnie czyta (i to nie tylko bloga na stronie kancelarii, ale myśli nieuczesane właśnie!).
Blog to świetny sposób komunikacji z Klientem, sposób tłumaczenia, wyjaśniania, docierania do ludzi, w tym potencjalnych Klientów.
Zgadzam się z autorem „Pamiętnika” – Twoja wszelka działalność w Internecie, na blogu, w ogóle w social mediach pokazuje Ciebie jako człowieka, adwokata i profesjonalistę.
Twój potencjalny Klient widzi co robisz i piszesz i już na tym etapie Cię ocenia. Pasuje mu Twój wizerunek, Twoje podejście do życia, zawodu i wielu innych spraw? Bądź pewien, że powierzy Ci swoje. Nie? To znajdzie kogoś, kto będzie mu bardziej odpowiadał. I OK. Ma do tego pełne prawo.
Ja sama lubię pracować z ludźmi, którzy cenią sobie podobne do moich zasady, mają podobną wizję Świata i prowadzenia biznesu. Tylko, żeby Twój potencjalny Klient w ogóle coś o Tobie wiedział musisz mu się najpierw pokazać.
A jak to najlepiej zrobisz? Przecież nie wywiesisz plakatu, czy pięknego błyszczącego neonu, bo Ci nie wolno.
A może zacznij po prostu pisać? Tylko dla Klientów, nie zawodowych kolegów.
Ja już zaczęłam i powiedzmy sobie jasno – to ciężka praca, a przede wszystkim ogromna lekcja samodyscyliny. Nie ukrywam jednak, że jest mi z tym świetnie. Moim Klientom też.
I dlatego byłam, jestem i będę w social mediach – czy się to komuś podoba, czy nie. Bo chcę, bo lubię, bo warto. Warto – dla mnie samej i dla mojego rozwoju, ale przede wszystkim warto dla czytelników i dla Klientów, którym dziękuję za to, że mnie czytają, że piszą, że po prostu są.
Dziękuję.