Nic nie trwa wiecznie. Dobra passa, radość, życie, wakacje ;).
Jestem właśnie świeżo po urlopie w mojej ukochanej Apuglii, co mogliście śledzić na moim Instagramie. Właśnie wylądowałam, zrobiłam pranie i przejrzałam maile ;).
Usiadłam, obejrzałam zdjęcia i już zaczęłam wspominać – jak było fajnie i wyjątkowo! Momenty były! ;).
Już zaczęłam żałować, że nie da się zatrzymać czasu.
Ale czy to aby na pewno dobry kierunek myślenia? W końcu nic nie trwa wiecznie :(. Tak, to prawda, ale co to tak naprawdę znaczy i jak to się przekłada na moje życie?
Czy powinnam smucić się, że wakacje tak szybko minęły? (Tak to prawda oczywista – ile by nie trwały, to i tak zawsze są za krótkie;). Ewentualnie rozpamiętywać, co mogło pójść lepiej, co mogłam zaplanować inaczej, gdzie mogłam pojechać zamiast tam, gdzie byłam?
Czy może jednak pomyśleć inaczej?
Może powinnam docenić, że były świetne, wspominać je przyjemnie i zacząć planować kolejne?
Tak, zdecydowanie wybieram tę opcję. I ten sposób myślenia. Dotyczy to zresztą nie tylko wakacji, podróży, ale życia w ogóle. Dlatego staram się go wdrażać w każdej możliwej dziedzinie.
Pamiętam jak kiedyś potrafiłam rozpamiętywać godzinami, że coś poszło nie tak, że ja mogłam zrobić coś lepiej, albo, że ktoś mógł zrobić coś inaczej. Zamęczałam tym siebie i innych. W końcu powiedziałam sobie dość!
Nie warto rozpamiętywać każdej podjętej decyzji bez końca – bez względu na to, czy dotyczy naszej pracy, czasu wolnego, życia osobistego, czy przeszłości w ogóle – co było, to było. Zarówno dobra, jak i zła passa nie trwa wiecznie. O tym właśnie trzeba pamiętać!
Palnęłam jakąś głupotę? Trudno – nobody is perfect. Coś poszło nie tak, jak zakładałam? No tak to czasem bywa, że nie wszystko układa się po mojej myśli. A może wyjdzie mi to na dobre?
Tajemnica sukcesu tkwi chyba w sposobie myślenia. Wszystko może być bowiem fuckupem, albo nową opcją, nauką, lekcją, którą należy docenić. Wyciągnąć wnioski i iść dalej.
Szkoda życia. Czasami żyjemy tak, jakby miało ono trwać i trwać, a przecież jest tylko jedno i naprawdę nie trwa wiecznie.
A zatem stay positive i jak śpiewał klasyk – don’t worry, be happy!