Czyli dostajesz to, na co sobie zapracujesz, nic więcej!
Brzmi brutalnie? Niestety taka jest prawda.
Jak to? Pomyślałam, gdy pierwszy raz to usłyszałam. A tak to! ?.
Kiedy pierwszy szok minął zdałam sobie sprawę z tego, że faktycznie tak jest. Wszystko przecież muszę sobie wypracować, wręcz wywalczyć sama. Każdego Klienta, każdą wygraną sprawę, każdy sukces, który daje radość i satysfakcję, nieposzlakowaną opinię i reputację fachowca. Tak właśnie jest.
I nie chodzi o to, żeby rzucać się i bić się o wszystko „z pazurami”, ale żeby mieć świadomość bycia kowalem własnego losu-czyli tego, że każdy z nas SAM kształtuje swoje życie, buduje swój profesjonalizm i dobrą opinię…
A że niektórym na tym nie zależy? Że niektórzy, nawet nazywani profesjonalistami, w rzeczywistości są nimi tylko z nazwy?
To już ich problem. I powinni za taki stan rzeczy winić TYLKO siebie, nie innych – bo to nie innych, tylko swoje własne życie tak nieprofesjonalnie definiują.
Tak, czy nie? ? …no cóż-zostawiam Was z tą myślą…
Ps. Oczywiście – na co zwróciła mi uwagę Moja Przyjaciółka-istnieje jeszcze coś takiego, jak szczęście, czyli zgodnie z tym, co śpiewał Rod Steward „Some guys have all the luck…” ?…ale to temat na osobny wpis